





Od poniedziałku mamy pieska. Nazwałyśmy go Frankey. Dostałyśmy go z wydętym brzuszkiem i pchłami. Więc najpierw kąpiel. Chyba nie będzie to mały piesek kanapowy – raczej taki ”misiek obronny”. Zrobiło się niełatwo, bo Frankey natychmiast podbił serca wszystkich, prócz… naszej kotki. Ona chyba ciągle nie wierzy, że mogłyśmy jej TO zrobić. Mamy nadzieję, że za tydzień-dwa zaakceptuje Frankeya.
Wcześniej często musiałyśmy odmawiać ludziom, bo nasza szkoła szycia nie miała wystarczająco miejsca. A ciągle pojawiają się nowi chętni. Zorganizowałyśmy więc osobne panele słoneczne tylko na potrzeby szkoły szycia i specjalnie przeznaczoną na tę działalność zadaszoną przestrzeń. Teraz grupy mogą być większe, ale chętnych nie ubywa. Brawo Siostra Izajasza i Siostra Julitta – ich działalność cieszy się w Jacmel wielkim uznaniem.
Kolejny kurs szycia zakończył „poziom podstawowy” egzaminem. Zadanie egzaminacyjne polegało na uszyciu spódniczki.