W Jacmel spokojnie. Byłyśmy na zakupach. Potrzeby życiowe zmuszają ludzi, by próbować żyć w tej sytuacji – handlują na ulicach i na rynku, próbują zarobić, żeby zjeść, zdobyć wodę. Po pierwszych chwilach, kiedy przyszła wiadomość o zamordowaniu prezydenta i kiedy ludzie zostawali w domach w oczekiwaniu, co się wydarzy, teraz wszystko wraca do normy. Na szczęście Jacmel jest na uboczu, daleko od stolicy… My też próbujemy funkcjonować: mamy codziennie grupy dzieci, pracujemy. Czytamy amerykańskie media, słuchamy, co mówią ludzie. Nie popisujemy się brawurą – próbujemy robić co trzeba w sytuacji, która jest nam dana, i rozeznawać: „Niech Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania” (Ef 1, 17-18, aklamacja przed dzisiejszą ewangelią)
Archiwa miesięczne: Lipiec 2021
Dwóch „hatańskich Amerykanów” zatrzymanych
Podobno „za udział w zabiciu prezydenta”. Zostali aresztowani po tym, jak wokół nich zrobiło się zbiegowisko i zanosiło się na lincz. Tłum krzyczał, żeby ich spalić. Kiedy zabrała ich policja, tłum zdemolował samochody, które według ludzi należały do „zamachowców”.
Zaczęło się „wymierzanie sprawiedliwości”, które może być okazją do mordowania przeciwników i przypadkowych ludzi. Zapełnią się więzienia „zamachowcami”, a na ulicach wzmagać się będzie „sprawiedliwość tłumu”. Dla nas ważne i złowróżbne jest, że wątek amerykański, mimo zaprzeczeń ze strony USA i polityków haitańskich, jest nadal wykorzystywany. Komuś zależy, by nakręcać tę nienawiść. Nie ma już wielu „Amerykanów” na Haiti. Wyjechali albo kiedy gangi zaczęły przejmować rządy w kraju, albo w związku z koronawirusem. Do tej pory, czytamy w mediach, zabito trzech podejrzanych, siedemnastu aresztowano, ośmiu jeszcze jest poszukiwanych. Jeden z tych „haitańskich Amerykanów” miał według mediów pracować jako ochroniarz kanadyjskiej ambasady. Niewykluczone, że to jego jedyna wina.
W tym kraju i w tej sytuacji, jak wstrząsająco brzmi dzisiejsza ewangelia:
Jezus powiedział do swoich apostołów: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie. Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy” (Mt 10, 16-23)
Stan wojenny
Władze ogłosiły stan wojenny, co oznacza kompletną izalację Haiti. Nikt nie wjedzie, nikt się stąd nie wydostanie. Na razie na 15 dni. Nikt nie wie, jak rozwinie się sytuacja. Nie wiadomo, kto sprawuje władzę formalnie, a kto faktycznie. Uderzają mnie zdjęcia, które publikują zagraniczne media: dobrze ubrani żołnierze, gdzieś z bramy wyjeżdża ładny nowy samochód, jacyś „śledczy” rozstawiają sprzęt wokół rezydencji zamordowanego prezydenta – to nie jest Haiti. Patrzę na to, jak na film z jakiegoś innego kraju. Tu gangi porywają ludzi dla okupu i nie ma gdzie zwrócić się o pomoc, tu nie można szczepić przeciw Covid, bo nie ma warunków do przechowywania szczepionek, zresztą tu ludzie wierzą w magię, nie medycynę. Tu nie ma prawdziwej policji, prawa ani państwa. Tu nic nie działa tak, jak moglibyśmy sobie wyobrazić, jak działałoby w Europie czy Stanach. Słyszeliście kilka dni temu o katastrofie małego samolotu między stolicą a Jacmel. To „nasza” trasa, odkąd poruszanie się drogami stało się z powodu napadów niemożliwe. Zginęli misjonarze. Władze odmówiły akcji poszukiwawczej. Bo góry, bo gangi, bo nie da się dotrzeć. Grupa innych misjonarzy zorganizowała wyprawę, by zebrać szczątki tych, którzy zginęli. Nigdy nie dowiemy się, co się stało. TO jest Haiti… A te zdjęcia, to jakaś inscenizacja. Elity Haiti chcą tworzyć wrażenie, że wszystko jest pod kontrolą. Tyle, że ten, który ogłosił się teraz premierem, podobno sam ma opinię przywódcy jednego z gangów.
Na tę chwilę mamy co jeść, jest internet, radzimy sobie. Zostajemy tu – nie możemy zrobić nic innego…
Prezydent Haiti zamordowany
Dziś w nocy…
To już nie wojny gangów – wyglada na to, że może zaczyna się wojna domowa… Czytamy wiadomości głównie na amerykańkich stronach, słuchamy, co mówią ludzie. Jakiś haitański polityk mówi o wyprowadzeniu wojska na ulice. Szerzy się plotka, że prezydenta zabili Amerykanie – na tyle groźna, że skomentowali ją już politycy w USA. Tutaj łatwo rzucić iskrę, a wszystko zapłonie.
Lotnisko nie działa, jedyna lądowa granica z Dominikaną zamknięta. Nie ma drogi ewakuacji… Póki co, w naszym Jacmel spokojnie. Przed nami pierwsza noc w tej sytuacji…
Modlcie sie za Haiti i za nas – musimy podjąć trudne decyzje…
Dni skupienia przed święceniami
Biskup poprosił nas, by diakoni przygotowujący się do swięceń, mogli odbyć u nas ostatnie dni skupienia. Modlili się pięknie…



Koronawirus zabija
Może pamietacie biskupa pomocniczego Port-au-Prince, Sylvaina Ducange, który odwiedził nas w maju. Był człowiekiem pełnym życia, radosnym i szukającym Boga. Zabrał go Covid… Nie zapomnijcie o nim i o Haiti w modlitwie…

Dr Bonnet podpisuję umowę na dzierżawę ziemi pod piekarnię
Dr Jean-Paul Bonnet przyleciał doglądać postępów w przygotowaniach do budowy piekarni. Centralnym punktem było podpisanie umowy z naszym biskupem.



