Pod naszą nieobecność domem zajmowała się nasza młodzież. Poradzili sobie świetnie. Jesteśmy z nich bardzo dumne. Kiedy wróciłyśmy, powitali nas jeszcze na lotnisku. A w domu wyrośnięte kociaki, które nasza kotka, Angelica, urodziła tydzień przed naszym wyjazdem. Nie nacieszyłyśmy się łobuzami – już był najwyższy czas je oddać. Miały dobre dzieciństwo i opiekę, ale od razu drugiego dnia po naszym powrocie przeprowadziły się do nowych domów.
Od poniedziałku mamy już dzieciaki na posiłkach i odrabianiu lekcji, a od wczoraj (od środy) ekipę, która tylko czekała na nasz powrót, by kontynuować poprawki przed ostatnim odbiorem domu. Znowu wszystko dzieje się naraz – nasze normalne życie tutaj.