Kiedy robi się ciemno, wszystko wygląda trochę bardziej strasznie… Siostra Marilyn napotkała za progiem takie „coś”. Trochę było przerażające. Wielkości grapefruita, z paskudnymi nogami pająka i szczypcami. Więc spanikowałyśmy. Dopóki nie okazało się, ze to… krab.
Myślałam, że kraby żyją w wodzie. W dodatku „coś”, dla zmylenia, miało muszlę. Okazuje się, że kraby znajdują sobie pustą muszlę i zamieszkują w niej dla lepszej ochrony. Kiedy podrosną, znajdują nową, większą. Cwaniaczki. A chodzą, gdzie je oczy poniosą – wcale nie blisko wody. My mieszkamy w linii prostej prawie kilometr od morza, w dodatku na wysokości naszego domu nie ma plaży, tylko klif. Widać im to nie przeszkadza. Podobno kraby się je. Nie, dziękuję.