Głosimy z mocą Słowo Boże, które jest sercem naszego zaangażowania na rzecz sprawiedliwości i pokoju i najlepszym środkiem, aby chronić godność osoby ludzkiej, szczególnie kobiet i dzieci
„…przeniósł również na drugi brzeg to, co posiadał” (Rdz 32,24)
16Lu
W historii Jakuba jest taki moment, w którym idzie on z całym swoim dobytkiem w nieznane. Wychodzi z ziemi swojego teścia, z którym miał niełatwe życie, i zamierza wrócić w strony, w których żyje dotąd jego brat – Ezaw, którego kiedyś Jakub oszukał. Sens tej wędrówki oddaje nie tylko powiedzenie „z deszczu pod rynnę”. Jakub nie zna właściwie celu swojej drogi – za strumieniem Jabbok zostawia to, co może niełatwe, ale znane, a na drugim brzegu czeka go niewiadoma. Podejmuje trud wędrówki, a potok Jabbok jest symboliczną granicą. Ten tekst z Księgi Rodzaju świetnie oddaje naszą obecną sytuację: w starym domu już się nie da mieszkać, w nowym – jeszcze nie można. Od jakichś dwóch tygodni żyjemy na kartonach. Mimo że minął kolejny termin oddania naszego nowego domu – budowa ciągle nieskończona. Ze Stanów przyleciał Mike – odpowiedzialny w naszej Prowincji za nieruchomości Zgromadzenia. Miał tu spędzić kilka dni, żeby dopełnić formalności związanych z odbiorem, ale strona haitańska znowu nie wywiązała się z umowy. Mike postanowił więc zostać z nami i pomóc nam w przeprowadzce, jednocześnie codziennie kontrolując postęp prac i punktując wykonawców za niedoróbki. To pewnie jedyny sposób, żeby ta budowa, trwająca już chyba z cztery lata, wreszcie znalazła swoj finał. Przez kilka dni był też Eric, pilot z Florydy, o którym pisałam już wiele razy. Po tygodniu dotarł dr Jean-Paul Bonnet z synem, Ethanem. Dr Bonnet kiedyś podpowiedział nam, że Haiti potrzebuje obecności felicjanek – jest wiec trochę ojcem tej misji – Pan Bóg krzyżuje nasze drogi w ważnych momentach.
Jest w tym wszystkim Jego miłosierdzie dla nas: w najtrudniejszym czasie pakowania i przewożenia, mamy do pomocy czterech odpowiedzialnych mężczyzn, którym możemy ufać.
Pakujemy się i przewozimy małymi kroczkami. Układamy wszystko w tymczasowych miejscach. Na budowie przecież ciągle pracują robotnicy.
Chciałoby się napisać „na budowie jeszcze wre praca”, ale na Haiti ten zwrot nie ma zastosowania. Tu nic nie „wre” – tu wszystko się ślimaczy.
A my trochę bezdomne… Tak wchodzimy w Wielki Post…