Wizytacja miała się zakończyć w piątek, ale huragan pokrzyżował wszystkie plany. Najpierw oczekiwaliśmy, aż dotrze tutaj, potem skierował się na Stany Zjednoczone, więc nasze siostry musiały czekać, aż linie lotnicze przełożą im bilety. Dlatego zostały z nami dłużej.
Obie wizytatorki łatwo odnalazly się w warunkach, w ktorych żyjemy. S. Anna Maria spędziła 30 lat w Kenii, dlatego szybko nawiązywała dobre relacje z dziećmi. Okazało się też, że świetnie i chętnie gotuje. Jak zwykle Pan Bóg wszystko przewidział. Nawet to, że siostry będą musiały tu wykonywać swoje obowiązki wobec Zgromadzenia: czasem pojawiał się prąd i internet!
Halina
14/09/2017 at 10:02
Zobaczyłam na Waszych fotkach znaną z przeszłości ( z widzenia)s. Marię Annę. Odwiedzając we wczesnych latach 70-tych s. Cherubinę na Narbuta zauważyłam pełną wdzięku dziewczynę w kloszowej spódniczce mini,która podawała do stołu. S. Cherubina czasem zapraszała mnie na pyszny obiad w wykonaniu s. Beniaminy…Jeszcze nie była Felicjanką ,ale dotarło do mnie ,że ma takie plany…Ach, jakie zmiany dzieją się w czasie…
Pozdrowienia dla Misji… Halina