Nauczone doświadczeniem zeszłorocznego huraganu, w tym roku wiedziałyśmy już lepiej, co trzeba zabezpieczyć i jak się przygotować. Pozdejmowałyśmy obrazy, krzyże i wszystko, co mogło spaść. Mieszkamy właściwie na dworze – w upalne dni przewiew jest bardzo potrzebny. W czasie huraganu wystawia nas i wszystko, co mamy, na uderzenia wiatru i deszczu.
Sąsiedzi zawiadomieni przez nas o nadciągającym huraganie, schodzili się od rana po zapas czystej wody. Poprosiłyśmy młodzież o mycie pojemników i wiader i filtrowanie wody dla potrzebujących. Huragan miał nadejść w czwartek, więc przyspieszyłyśmy posiłek dla dzieci. Zamiast po południu, był o 11.00, żeby dzieci zdążyły wrócić do domu.
Bogu dzięki, tym razem kataklizmu nie było. Huragan przeszedł trochę bardziej na północ. Od północnych regionów Haiti dzielą nas góry – to one i odległość zatrzymały chmury. Poza niewielkim wiatrem i deszczem, nic z tego, co było zapowiadane, do nas nie przyszło. Dziękujemy Bogu za miłosierdzie i Wam za modlitwę.