Jakiś rok temu pojawił się w sąsiedztwie i zaczął do nas przychodzić. Od razu dobrowolnie zaangażował się w Kuchni Matki Angeli. Zobaczyłyśmy w tym pracowitym chłopaku dużo bezinteresownej życzliwości dla nas i dla naszych podopiecznych.
Kilka dni temu ujrzałam go leżącego na ławce. Wyglądał na przygnębionego. Próbowałam się dowiedzieć, czy coś się stało. Najpierw nie chciał rozmawiać, ale potem powiedział, że jest smutny, bo nie ma przyjaciół. Ponieważ wiedziałyśmy, że ma urodziny, zorganizowałyśmy mu małą uroczystość. Były życzenia i słodycze. Fernando, nieprawda, że nie masz przyjaciół! Masz ich mnóstwo!