Przez ostatnie dwa miesiące właściwie nie ma prądu. Ludzie mowią, że burza zniszczyła instalacje w mieście. Nie wiemy, czy to prawda, bo i wcześniej nie było dobrze. Nowy prezydent obiecał Haiti prąd. Ale wybory się skończyły i jest tylko gorzej. Co jakiś czas (nigdy nie wiadomo, kiedy) włączą prąd na godzinę lub dwie – nie zdążą się nawet naładować nasze inwertery. Oszczędzamy więc na wszystkim: staramy się nie otwierać lodówki, żeby zachowała chłód jak najdłużej, często nie mamy wody, bo nie ma jak napompować do zbiornika na dachu (więc nie ma wody w toalecie ani do mycia). Gdybyśmy nawet przegapiły chwilę włączenia prądu, od razu schodzi się cała nasza młodzież podładować telefony – to jest dla nas sygnał: jest prąd!
Lato tu jest naprawdę trudne. Upał w połączeniu z wilgocią – nie do zniesienia. Noc nie przynosi ulgi: spróbujcie przyłożyć spoconą głowę do poduszki… Z upału atakują nas też choroby jelit. Ale nie narzekamy: ludzie na Haiti radzą sobie w tych warunkach – my też możemy.
Poniżej zdjęcie termometru dziś przed wschodem słońca: