W sobotę w naszej kaplicy miałyśmy nabożeństwo pokutne i pierwszą spowiedź piątki dzieci, które przygotowywałyśmy do sakramentów. Zorganizowałyśmy wszystko „po felicjańsku”: dużo przed czasem wszystko dopięte na ostatni guzik. Ksiądz, matki lub opiekunki dzieci i dzieci – „po haitańsku”: pierwsze dziecko pojawiło się 10 min po czasie, ostatnie – 40 minut po czasie, a ksiądz… 45 minut po czasie, nieprzygotowany do wygłoszenia słowa i z pytaniem, czy aby… nie za dużo ludzi do spowiedzi. Widzę, że jestem tu na misji dla własnego nawrócenia: Pan Bóg bardzo wystawia mnie na próbę 😉
W ostatecznym rozrachunku wszystko jednak wypadło bardzo pięknie. Wydaje się, że dzieci dobrze przeżyły spowiedź, a ksiądz pochwalił nas, mówiąc, że były bardzo dobrze przygotowane. Po spowiedzi podarowałyśmy im bransoletki z napisem „Forgiven” („wybaczono”).
Najważniejsze, że liczba ludzi, którzy doświadczyli Bożego miłosierdzia znowu się zwiększyła!