To były dwa smutne dni… Najpierw dowiedziałyśmy się, że oszukuje nas dziewczyna, której bardzo ufałyśmy i pomagałyśmy na różne sposoby. Udawała, ze chodzi do szkoły, a pieniądze z czesnego przeznaczała na inne cele. A potem wizyta ojca dziecka Christelli i wiadomość, że Christella porzuciła Rosamitę u niego, a on od ośmiu już dni zostawia ją na całe dnie samą (roczne dziecko!), bo musi chodzić do pracy. Przyniósł nam ją i zostawił. Wykąpana przez nas, ubrana i nakarmiona odzyskała trochę życia. Bardzo grzeczne dziecko – w ogóle nie płacze, ciągle się uśmiecha i coś tam sobie gaworzy pod nosem. Ma już rok – powinna chodzić, a ona ledwo sama siedzi… Bardzo smutny los… Nie możemy jej przecież zatrzymać u nas.
Spróbuje do bloga dołączyć zdjęcia. Nie wiem, czy się uda – nie ma wifi, bo od wielu już dni nie mamy prądu.