Dotąd nie mogłyśmy mu pomóc w spełnieniu marzeń o byciu lekarzem, bo nas na to nie było stać. W dodatku przyjęłyśmy zasadę, że nastawiamy się, zgodnie z charyzmatem naszej Założycielki, na pomoc głównie dzieciom. Jeśli młodzieży, to tylko sporadycznie, tylko w wieku szkolnym i tylko pod warunkiem, że osiągają dobre wyniki w nauce. Tchery nie przyjmował tego do wiadomości. Kręcił się wokół nas, angażował w różne prace i ciągle marzył. Zobaczyłyśmy w nim tyle determinacji, że w końcu poszukałyśmy dla niego pomocy… Na jego szczęście znaleźli się w Stanach ludzie, którzy są gotowi te marzenia wesprzeć. Od października Tchery mieszka więc w stolicy i chodzi tam na zajęcia na uniwersytecie. Z okazji Wszystkich Świętych miał kilka dni wolnego, pojawił się w Jacmel i odwiedził naszą wspólnotę.
Tchery rozpoczął rok akademicki
02
List