Gdy się rano modlę, przez okno widzę drzewo palmy kokosowej. Teraz właśnie jest czas jego owocowania. Orzechy są już gotowe do ścięcia – oddania swojego życia, aby inni mieli pokarm. Dzisiejsza Ewangelia mówi właśnie o owocowaniu, o dobrych i złych owocach. Myślę o owocach drzew, z którymi mam tu do czynienia: mango, awokado, drzewo chlebowe, z którego owoców robi się na Haiti frytki (przepadam!), różne odmiany bananowców, drzewa kanepu i ich owoce, słodziutkie jak cukierki…
Tak cudownie Pan Bóg urządził ten świat!
A jakich owoców chce Pan ode mnie? Uświadamiam sobie, że pomiedzy wieloma złymi owocami, które wciaż wydaję, widzę w sobie zarodki owoców, których sama bym nigdy nie wydała – to dzieło Boga we mnie. Proszę Cię Panie, rozwijaj je, aby dojrzały i oddawały Ci chwałę, jak oddał Ci chwałę owoc, który wydał Jezus.
Mt 7,15-20:
Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach.