RSS

Archiwum dnia: 08/08/2015

Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie (Mt 6, 34)

W sobotę przylatują cztery felicjanki z różnych stron świata, biorące udział w wewnętrzynym programie Zgromadzenia: chcą w praktyce doświadczyć jedności Zgromadzenia w działaniu na rzecz ubogich. W tym roku Zgromadzenie wybrało dla tego doświadczenia Haiti. U nas ostatni dzień przygotowań do ich przyjęcia. Przed południem codzienne zajęcia z dziećmi, potem wizyta w Caritas, z którym współpracujemy na różnych polach, powrót i spotkanie z personelem naszej mobilnej przychodni. Za radą bardziej doświadczonych, przygotowałyśmy dla każdego pracownika zakres obowiązków. Pisałyśmy to po kreolsku kilka tygodni pod nadzorem naszej nauczycielki. Potem indywidualne spotkania z pracownikami, by każdy mógł się ze swoimi obowiązkami zapoznać i wyrazić swoje zdanie. Potem szybki, dziś byle jaki, obiad i sprzątanie, zanim pojawią się mrówki (ostatnio się jakoś zaktywizowały, jest ich więcej, są bardziej widoczne i żarłoczne). 

Potem spotkanie z naszą farmaceutką i uczenie jej programu komputerowego do kontroli wydawania leków. Jeszcze trochę przygotowań w pomieszczeniach, gdzie będą nocowały siostry i wyjazd na zakupy. Gdy wróciłyśmy, pod drzwiami już czekała młodzież na liturgię pokutną i spowiedź. Modlitwa – chwila zatrzymania w tym biegu. Piękny i bardzo potrzebny czas na refleksję i doświadczenie miłosierdzia Pana. 

Na koniec dnia ulewa. Dom zalany! A tak chciałyśmy, żeby bylo czysto i ładnie na przyjazd naszych sióstr! Sprzątałyśmy na raty od kilku dni. Znowu Pan daje nam doświadczenie, byśmy pamiętały, że nie trzymamy swojego życia w naszych rękach – trzeba wciaż się poddawać, wierząc, że Pan Bóg ma swój plan i to na pewno lepszy niż nasz.

    
    
   q
  

  

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 08/08/2015 w Uncategorized

 

Donaldson

Donaldson ma sześć lat. Jest mały, jak na swój wiek, i bardzo zaniedbany. Bardzo lubi do nas przychodzić. Kiedyś zauważyłyśmy na jego rękach strupy i niegojące się rany. Okazało się, że takie rany ma na całym ciele, najgorsze na nogach, większość czymś zainfekowana. Poprosiłyśmy naszego lekarza, żeby to obejrzał. Lekarz zdiagnozował świerzb. Pierwszy raz w życiu widziałam coś takiego. Donaldsona wychowuje babcia, bo matka nie wiadomo gdzie i nie interesuje się chłopcem. Lekarz przekazał babci zalecenia, jak ma się wnukiem zająć, my dałyśmy mydło, ręczniki i nowe ubranie. Nie wiemy, czy sobie z tym problemem poradzą: świerzb jest chorobą brudu. W dodatku jest zakaźny 😦 Czasem ogarnia nas smutek – jak tym wszystkim ludziom pomóc?

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 08/08/2015 w Uncategorized