Wczoraj nasi chłopcy przynieśli ptaszka. Na Haiti rzadko je widujemy. Zresztą jak i inne dzikie zwierzęta. Podobno w lasach deszczowych wokół Jacmel żyje sporo, nawet czasem dziwnych i niespotykanych gdzie indziej stworzeń. Ale tam, gdzie ludzie – tam nawet ptaki są rzadkie.
Nie wiem, co chłopcy chcieli zrobić z tym pisklakiem: miał związane nogi – co nas trochę przeraziło – i wyglądał żałośnie. S. Wiktoria rozcięła sznurek, napoiła pisklaka wodą i dała mu rozmiękczone płatki śniadaniowe. Potem zrobiła mu gniazdko w kartonie i postanowiłyśmy, że zamieszka u nas, póki nie nabierze sił.
Już po paru godzinach odzyskał wigor i… uciekł! Mamy nadzieję, że przeżyje…