Ponieważ wyjeżdżałyśmy już drugiego dnia Świąt do Stanów, najpierw zastanawiałyśmy się, czy w ogóle przygotowywać pokarmy do święcenia. W końcu zdecydowałyśmy, że zaprosimy ubogą rodzinę i przygotujemy dla nas wszystkich tradycyjne śniadanie wielkanocne, a potem to, co nie zostanie zjedzone – rozdamy. Wszystkim, którzy nam w Wielkanoc przyszli złożyć życzenia, rozdawałyśmy też pisanki, które wcześniej robiłyśmy z naszymi maluchami.
Halina
18/04/2015 at 12:30
Tyle przeżyć,wrażeń i pracy- można sie rozlecieć…Niech Was Pan trzyma w całości i „uzupełni”tych zaufanych,mądrych i napełnionych Duchem Świetym co najmniej do siedmiu a i tak każdy miałby zajęcie.