Dobiega końca nasz czwarty i ostatni tydzień w Stanach. Zaczęłyśmy od Kapituły wyborów w Prowincji, a potem 50-lecie życia zakonnego naszych Sióstr w Lodi. Między tymi wydarzeniami – zakupy, wizyty u lekarzy, moje formalności wizowe, s. Marilyn odnawiała swoje prawo jazdy. Na koniec – Pensylwania i spotkanie grupy wspierającej felicjańską misję na Haiti. Bardzo mocno odczuwamy wsparcie Zarządu Prowincji, sióstr i wielu, wielu świeckich. To prawdziwe błogosławieństwo…
W piątek 1. maja wracamy na Haiti. Nie byłam pewna, czy będę mogła wrócić, bo czekam na decyzję urzędu ds. obywatelstwa: trwają różne formalności związane z moim pobytem i pracą w Stanach. Jednym z ostatnich, ale koniecznych etapów jest mój nieprzerwany, trzymiesięczny pobyt na terenie Stanów. Ponieważ wszystko jest już zapięte na ostatni guzik, żyję trochę „na walizkach”: lada dzień mogę dostać decyzję, że od następnego dnia zaczyna się liczyć czas tych trzech miesięcy. Spodziewałam się nawet, że może to nastąpić już teraz. Ponieważ ciągle nie ma decyzji, wracam do pracy na Haiti…