Dziś miałyśmy piękną mszę św. dla przygotowujących się do sakramentów. Jest coś poruszającego w tej ciszy, która zapada w Popielec po szaleństwach karnawału… W tym roku cisza jest jeszcze głębsza: karnawał na Haiti trwał o jeden dzień krócej, bo w Port-au-Prince miał miejsce wypadek. Przewód wysokiego napięcia zwalił się na tłum na ulicy. Zginęło 18 osób, kilkadziesiąt jest rannych… Rząd ogłosił żałobę narodową i przerwano zabawę w całym kraju.
18 osób, w środku wielkiego miasta, w środku zabawy… Ciarki przechodzą, kiedy wspomni się słowa Jezusa: „Myślicie, że owych OSIEMNASTU, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie»… (Łk 13, 4-5)…
Dzisiejsza ewangelia ostrzega: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli” (Mt 6, 1). Nawrócenie ma się odbywać w sercu, gdzie mieści się źródło grzechu. Ale Środa Popielcowa to szczególny dzień, kiedy chrześcijanie przyznają się do Chrystusa i do tego, że potrzebują przemiany życia. Na Haiti nie sypie się więc popiołu na włosy, ale ksiądz czyni nim znak krzyża na czole wiernych. Z tym znakiem chodzi się cały dzień, żeby przypominał, że należę do Chrystusa i to do mnie przede wszystkim te słowa: „Nawracaj się i wierz w ewangelię!”…