Wczoraj rozmawiałam z Diane. Znamy ją od jakiegoś czasu. Młoda, ładna dziewczyna z dwuletnim dzieckiem. Prasuje dla nas, a my w zamian płacimy jej drobne kwoty. Dziś dowiedziałam się, że ma tylko 21 lat, a w górach u rodziny jeszcze jedno, czteroletnie dziecko. Każde dziecko z innym mężczyzną. Ojcowie ulatniali się natychmiast, jak tylko dowiadywali się o ciąży.
Diane chodziła do szkoły tylko cztery lata, ale nie nauczyła się ani pisać, ani czytać. Teraz mieszka z szesnastoletnią siostrą i siedemnastoletnim bratem. Oni też nie chodzą do szkoły. Próbowałam jej mówić, aby dbała o siostrę, bo jak widać – posiadanie dzieci to wielka odpowiedzialność… By tłumaczyła też bratu, aby szanował kobiety i nie skrzywdził kiedyś swoich własnych dzieci tak, jak jego skrzywdził ojciec, porzucając na pastwę losu.
O mój Jezu, jak tu potrzeba katechez! Z tej nędzy tylko Bóg może uratować… Znów zaczęłam się mocno modlić za przyczyną o. Cholewińskiego i ks. Dziurzyńskiego o katechezy dla Jacmel. Bo co innego można zrobić, aby prawdziwie pomóc tym kobietom?! Nie mają nic, tylko dzieci, które – jeśli nic się w ich życiu nie zmieni – podzielą los matek…
CSSF
13/02/2015 at 10:18
Reblogged this on Siostry Felicjanki.