RSS

Archiwa miesięczne: Listopad 2014

Poznajcie Francine i jej rodzinę

Francine jest matką dwóch chłopców: Fenola (11 lat) i Wilnera (8 l.). Jej mąż nie żyje. Francine nie umie czytać ani pisać. Pracuje w restauracji siedem dni w tygodniu, codziennie prócz sobót po dwanaście godzin. W soboty – 18 godzin. Za tę pracę zarabia miesięcznie w przeliczeniu około 160 złotych. Nie wystarcza to jej i chłopcom nawet na jedzenie. Fenol i Wilner raz dziennie jedzą w naszej Kuchni Matki Angeli. Francine nie ma pieniędzy na opłacenie czynszu za wynajem nawet tego lichego pomieszczenia (z jednym tylko łóżkiem i bez materaca), w którym mieszkają. W zeszłym roku Wilner i jego brat chodzili bardzo brudni – dałyśmy im mydło i uczyłyśmy higieny. Dostali też trochę ubrań.

Mimo tak trudnej sytuacji matka robi, co może, by posłać synów do szkoły. Niestety: w ubiegłym roku nie zdali do następnej klasy, a ona nie umiała im pomóc. Chłopcy zaczęli więc przychodzić do nas również na naukę – znalazłyśmy im starszych kolegów, którzy odrabiają z nimi lekcje.

I stał się cud! W tym roku Fenol jest pod względem osiągnięć w nauce drugim uczniem w klasie! Chłopcy zmienili się bardzo: dbają o siebie, stali się grzeczniejsi i bardziej odpowiedzialni, choć – jak to chłopcy – mają swoje za uszami 😉 Dzisiaj Wilner przyszedł do nas rano po ratunek. Poprzedniego dnia szarpał się z kolegą i coś stało się z jego ręką. Zawiozłyśmy go do szpitala. Zarejestrowałyśmy i opłaciłyśmy zdjęcie RTG. Po badaniu lekarz stwierdził, że widzi „przemieszczenie stawu” i… nic z tym nie zrobił – Wilner z bólem musiał wrócić do domu. Nic nie zrobiono, „bo nie miał kto”… (nie narzekajcie na służbę zdrowia w Polsce). Nasi lekarze z mobilnej przychodni Matki Angeli na rekolekcjach – musimy więc czekać do poniedziałku, aby dzieciakowi jakoś pomóc…

Pytacie o Christellę – niestety: ciągle nic o niej nowego nie wiadomo.

IMG_0621-0.JPG

IMG_0685.JPG

IMG_0684-0.JPG

IMG_0683.JPG

IMG_0682.JPG

IMG_0689.JPG

IMG_0681.JPG

IMG_0690.JPG

IMG_0692.JPG

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 29/11/2014 w Uncategorized

 

Przygotowanie do sakramentów – kolejne etapy

W każdy czwartek dwanaścioro młodych spotyka się w naszym domu na godzinnej katechezie. W każdą sobotę późnym popołudniem mamy z nimi Eucharystię w naszej kaplicy. Dodatkowo raz w miesiącu przygotowujący się do sakramentów uczestniczą w parafii św. Michała Archanioła w Eucharystii ze specjalną katechezą. Dziś, w Święto Chrystusa Króla, pojechałyśmy razem z nimi właśnie na taką Eucharystię. Po powrocie do domu mieliśmy małą agapę z rogalikami i… lodami 🙂

IMG_0675.JPG

IMG_0676.JPG

IMG_0678.JPG

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 23/11/2014 w Uncategorized

 

„Bóg powierzył twojej trosce dusze tego prostego ludu…

…więc nie porzucaj ich, niech żadna trudność nie zniechęci cię do pracy nad zbawieniem ich dusz” Matka Angela

Wielu z naszych czytelników pisało do nas, zapewniając o modlitwie za Christellę. Wiadomości, które do nas docierają, nie są pocieszające. Dowiedziałyśmy się, że kilka dni temu uciekła po raz pierwszy, została znaleziona i przyprowadzona przez policję. Następnie uciekła znowu. Prawdopodobnie powodem jest zdiagnozowanie u niej HIV. Christella nie chciała iść do szpitala – dlatego uciekała z domu. Okazuje się też, że jest nieco starsza, niż mówiono nam wcześniej – ma 15 lat. Ale to wciąż dziecko! Zresztą wygląda na to, że już niczemu nie można w tej historii wierzyć… Proszę módlcie się z nami, aby miała odwagę wrócić i poddać się leczeniu.

W mieście takim jak Jacmel, ludzie wiedzą wszystko o wszystkich, rozmawiają o tym, dlatego dziś już każde dziecko wiedziało o jej chorobie. Musi być bardzo trudno powrócić do takiego środowiska, gdzie czuje się osądzonym przez wszystkich.

Błogosławiona Matko Angelo, módl się za nami.

IMG_0673.JPG

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 20/11/2014 w Uncategorized

 

Zaginęła Christella, prosimy o modlitwę!

Christella to dziewczynka, która zaczęła do nas przychodzić tego lata. Wczoraj nie wróciła ze szkoły i do tej pory nie wiadomo, co się stało.

Christella pochodzi z wioski w górach. W Jacmel pierwszy raz zetknęła się z miastem. Ma 14 lat i jest w piątej klasie, bo w ostatnim roku nie zdała. Przychodziła do nas na odrabianie lekcji z pomocą starszych koleżanek. Od nas dostała książki i inne rzeczy potrzebne do szkoły. Jest kuzynką Mony – innej naszej podopiecznej. Tutaj, w Jacmel, obie mieszkają z ciotką, której pomagają sprzedawać jedzenie na rynku, dzięki czemu zarabiają na czesne. Latem całe dnie spędzały w pracy, stojąc w słońcu albo chodząc z koszem na głowie. To bardzo ciężkie zajęcie.

Na pierwszym zdjęciu, gdzie dziewczynki uczą się tańca liturgicznego, jest w białej koszulce. Na następnym – to ta dziewczyna w czerwonym. Prosimy módlcie się z nami, aby Christella się odnalazła cała i zdrowa!

IMG_0672.JPG

IMG_0671.JPG

 
1 Komentarz

Opublikował/a w dniu 19/11/2014 w Uncategorized

 

Ich pierwszy w życiu materac…

IMG_0653.JPG

IMG_0656.JPG

IMG_0654.JPG

IMG_0646.JPG

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 18/11/2014 w Uncategorized

 

Niedokończona „polska” szkoła

Pamiętacie Karolinę – inżynier z Polski, która buduje tu szkołę ze środków Caritas Polska i Fundacji Polska-Haiti? Wczoraj pokazała nam swoje dzieło: szkołę Jana Pawła II. Choć szkielet budynku już stoi i wykonano mnóstwo prac, budowa trwa dłużej niż można się było spodziewać. Taka jest rzeczywistość na Haiti. Ciągle pojawiają się trudności, których projektanci i inżynierowie z innych krajów nie byli w stanie sobie wyobrazić… Oczywiście przede wszystkim koszta, jak koszta wszystkiego tutaj, okazały się większe… Czy budowa zostanie ukończona i kiedy – jeden Pan Bóg tylko wie… Modlimy się, by było to możliwe – by dzieciaki w Jacmel otrzymały ten piękny dar…

IMG_0669.JPG

IMG_0668.JPG

IMG_0667.JPG

IMG_0665.JPG

IMG_0666.JPG

 
1 Komentarz

Opublikował/a w dniu 18/11/2014 w Uncategorized

 

Dr Jean Paul Bonet

Od 7 do 14 listopada przebywał u nas dr Bonet – człowiek zangażowany w naszą misję od samego początku, a nawet jeszcze wcześniej. To właściwie on zaszczepił w felicjankach pomysł misji na Haiti. Sam przylatuje tu od wielu lat, czasem kilka razy w roku. Dr Bonet jest lekarzem w Stanach, a Haiti to jego druga ojczyzna. Poświęca wiele czasu i środkow, by pomagać Haitańczykom na różne sposoby. U nas – w Jacmel – był po raz pierwszy. Każdego dnia pracował w naszej klinice i odwiedzał ludzi w ich domach. Jego miłość i współczucie wobec ubogich było widoczne we wszystkim, co robił. Szczególnie dotknęła go sytuacja naszej sasiadki, młodej matki z trójką dzieci. Znalezienie dla nich pomocy to jeden z celów, które sobie obrał po wizycie u nas .

IMG_2804-2.JPG

IMG_2809.JPG

IMG_2800.JPG

IMG_2798.JPG

IMG_2789.JPG

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 18/11/2014 w Uncategorized

 

Codzienne dylematy

Przepraszam, że długo nie pisałam. To nie znaczy, że zaniedbuję kontakt z Wami. Najpierw miałyśmy rekolekcje, a potem – jak zwykle – dużo roboty.

Dziś chcę opowiedzieć o problemie, z którym już wiele razy zetknęłyśmy się tu, na Haiti. Problem nazywa się voodoo.
Wiecie, że nasza Prowincja i wielu naszych przyjaciół pomaga tutejszym dzieciakom w opłaceniu czesnego za szkołę. Niedawno w mieście spotkałyśmy Natkę – 6-letnią dziewczynkę – której właśnie w taki sposób pomagamy. Zapytałam ją, co słychać w szkole. Z tego, co mówiła najbardziej mnie uderzyło, że jej szkołę prowadzi „Bokor Pierre”. Wyraz „bokor” w tutejszym języku oznacza kapłana voodoo! Przerazilam się: czyżbyśmy, wspierając nasze dzieciaki, jednocześnie wspierały kult voodoo?! Czy to możliwe?!

Zapytałyśmy o to matkę Natki. Uspokajała nas, że to nic złego i nic nie znaczy! Że szkoła prowadzona przez Bokor Pierre’a jest przecież szkołą Montessori – prowadzoną w duchu katolickim!

Dziś nasza nauczycielka, madame Omani, wytłumaczyła nam, że na Haiti prowadzenie biznesu (a za taki uważane jest prowadzenie szkoły) nie ma związku z wyznawaniem voodoo. Na dowód przypomniała pewną życzliwą nam właścicielkę hotelu – madame Omani twierdzi, że ta kobieta również jest kapłanką voodoo! Bardzo nam ta nowina namieszała w sercach… Zresztą miałyśmy już wcześniej sygnały, że wielu tutejszych katolików nie widzi sprzeczności między praktykowaniem czarów voodoo, a wyznawaniem katolicyzmu. Co ciekawe, wyznawców voodoo nie ma wśród protestantów. Sądzimy, że istnieją dwa wytłumaczenia tej smutnej dla nas sytuacji. Pierwsze znajdujemy w historii Haiti. Współcześni Haitańczycy to potomkowie niewolników, porwanych z Afryki i przemocą przywiezionych tutaj. Przemocą też ochrzczonych, jako że Francuzi należeli do Kościoła katolickiego i chcieli mieć „katolickich niewolników”. Prowadzilo to do sytuacji, że niewolnicy oficjalnie uczestniczyli w kulcie katolickim, a w domach praktykowali pogańskie religie przodków. Z czasem katolicyzm haitański bardzo nasiąkł różnymi zabobonami. I tak jak w Polsce wielu katolików nie widzi sprzeczności między wiarą w tarota i w Ewangelię, między oddzielaniem życia codziennego od „niedzielnego słuchania mszy”, tak na Haiti w wielu sprawach katolicy dalej zwracają się do kapłanów voodoo.

Drugie uzasadnienie jest dla nas może jeszcze bardziej bolesne: protestanci tworzą wspólnoty silnie misyjne. Wychodzą do ludzi i przyjmują w swoje szeregi dorosłych, którzy świadomie podejmują decyzję o zerwaniu ze starym życiem i przyjęciu Jezusa Chrystusa za swojego Pana. Wśród katolików jest wielu, którzy katolicyzm „odziedziczyli” w rodzinie i albo ich wiara już wygasła, albo może nawet nigdy nie była wiarą żywą…

Modlę się o zapał misyjny dla wszystkich katolików – byśmy potrafili w sobie i w innych wzniecić żywą wiarę i prawdziwe nawrócenie… O prawdziwą, osobistą relację z Bogiem, o życie według Jego woli, o życie, ktore mogłoby być świadectwem dla innych.

Poniżej zdjęcia, które zrobiłam wczoraj: okolice Jacmel. Haiti to piękne miejsce, o którym Bóg nie zapomniał, dla którego ma wiele miłości i cudowny plan pociągnięcia wszystkich ludzi do siebie…

IMG_1608.JPG

IMG_1609.JPG

 
2 Komentarze

Opublikował/a w dniu 14/11/2014 w Uncategorized