S. Andrew pojechala dziś z s. Marilyn i z naszą przychodnią. S. Charlette została i poszłyśmy odwiedzać sąsiadów. Zabrałyśmy potem dzieciaki do siebie, by je nakarmić. Na zdjęciach pewnie nasze zabawy z dziećmi wyglądają na radosne, ale są też sytuacje dla nas smutne. Dziś zobaczyłyśmy na przykład, że dzieci nie znają i nie potrafią jeść wielu produktów, które (jak sądziłyśmy) są na Haiti powszechne. Bieda ogranicza horyzonty: dieta ubogich jest monotonna, składa się z najtańszych produktów, a o żywienie dzieci nikt nie dba: jedzą co jest (o ile jest), jedzą rękami i byle jak. Mimo że niedożywione i wiecznie głodne, produktów, których nie znają – „nie lubią”, bo nie wiedzą, co z nimi robić… Smutne.
Archiwum dnia: 10/09/2014
Edwina poprawia mi fryzurę
Haitańscy uczniowie noszą w szkole mundurki. Dziewczynki powinny mieć związane włosy, a ozdoby we włosach muszą mieć kolory „mundurkowe”. Dziewczyny, którym pomagamy, przyszły pochwalić się nowymi mundurkami i uznały, że wyglądam za mało „haitańsko”, więc Edwina „doprowadziła moje włosy do kultury”.
🙂