Mamy nowych sasiadów, bardzo blisko nas: po drugiej stronie drogi. Zamieszkali w cudzym ogrodzie bananowym. Nie wiemy nawet, czy właściciel pozwolił im wybudować tam małą szopę. Mieszka w niej młoda kobieta z trójką małych chłopców: 2, 4 i 6 lat. Ich „domek” ma miejsce tylko na jedno łóżko i półkę na naczynia. Konstrukcja przyklejona jest do muru pobliskiej szkoły, żeby zaoszczędzić na czwartej ścianie. Nie ma elektryczności ani wody, nie ma na właściwe dla dzieci jedzenie ani na odpowiednie ubrania. Kiedy ich odwiedziłyśmy – dwóch młodszych chłopców miało na sobie tylko koszulki… Przy tym wszystkim mieszkanko było czyste i przyozdobione sztucznymi kwiatami – widać, że matka robi, co może, by jej dzieci miały namiastkę domu.
Poprosiłyśmy naszą lekarkę z przychodni na kółkach, by przebadała chłopców. Stwierdziła, że wszyscy trzej są niedożywieni i mają jeszcze inne problemy zdrowotne, wymagające bardziej zaawansowanej diagnozy. Z pewnością będziemy znów o tej rodzinie pisać – nie chcemy ich zostawić w zmaganiu z życiem. Bardzo nas dotknęła ich bieda…