Wygląda na to, że nie pisałam przez miesiąc – przepraszam. Tyle było spraw do załatwienia w Stanach… Już jesteśmy w Jacmel. Na koniec pobytu w Stanach, jak zwykle zrobiłyśmy zapasy. Ale prócz naszych zwykłych zakupów przed powrotem na Haiti (kabanosy, sosy do sałatek, czasem biały ser jeśli jest), tym razem w polskim sklepie kupiłam jabłka. Jest to mój wyraz solidarności z krajem. Razem z naszą małą wspólnotką polską gospodarkę wspiera nasza nauczycielka kreolskiego. Na Haiti nie ma jabłek, więc jest to dla niej egzotyczny owoc z egzotycznej Polski 😉
My też na Haiti „jemy jabłka na złość Putinowi”…
24
Sier