Archiwa miesięczne: Maj 2014
Makaron trzy razy
W dzień przyjazdu naszych wolontariuszy miałyśmy podać zapiekankę makaronowo-serową. Na godzinę przed obiadem spróbowałam włączyć piecyk. Okazało się, że nie grzeje. Gaz do kuchenek sprzedawany na Haiti jest tak zanieczyszczony, że po jednym użyciu naczynia są osmalone bardziej, niż gdybyśmy gotowały nad ogniskiem. Sadza stale zapycha nam przewody w kuchence i wtedy, w najmniej oczekiwanym momencie, kuchenka odmawia posłuszeństwa. Zamiast makaronu zrobiłyśmy szybko kanapki. Makaron został zamrożony „na lepsze czasy”.
Drugie podejście do makaronu miało miejsce wczoraj. Kuchenka została oczyszczona z sadzy i teraz już na pewno miała zadziałać.
Miała.
Okazało się, że człowiek, który ją czyścił, czegoś nie dokręcił i… ulatnia się gaz. Z gotowania nici. Obiad został przesunięty na kolację.
Trzecie podejście. Wstawiam makaron do piekarnika, próbuję włączyć gaz, a tu… nie ma prądu! Żeby uruchomić naszą gazową kuchenkę, potrzeba prądu. Na prąd działa urządzenie ustawiające czas i temperaturę – bez niego gazu w piekarniku nie da się włączyć…
Dziś też nie będzie makaronu z serem.
W poczuciu winy zabieramy naszych wolontariuszy na pożegnalny posiłek do restauracji dla turystów. Piękne miejsce – widocznie Pan Bóg chciał, by nasi goście doświadczyli i takiego Haiti…
Chikungunya
Już dwa razy w tym tygodniu odwiedziedziłyśmy w naszym sąsiedztwie ludzi chorych na chikungunya, którą roznoszą komary. Prawie wszystkie nasze dzieci i ich rodzice przez to przeszli albo jeszcze chorują. Niektórzy już po raz drugi. Niektóre przypadki są bardzo ciężkie i trwają dłużej. Chikungunya objawia się wysoką goraczką , bólem wszystkich stawów i mięśni. Podaje się chorym leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe. My używajamy środków odstraszających komary i mamy nadzieję, że to nas uchroni. Ale ludzie, zwłaszcza najubożsi, nie mają takiej możliwości. Zresztą teraz, po porze deszczowej, komarów jest więcej i trudno się przed nimi stale zabezpieczać…
Fundamentalne wartości
Wolontariusze codziennie mają swoją „godzinę akademicką”, podczas której omawiają jedną z fundamentalnych wartości propagowanych przez felicjański college, którego są studentami. Potem w ciągu dnia próbują tę wartość świadomie wprowadzać w życie. W sobotę tą wartością był „szacunek dla ludzkiej godności”. Zabrałyśmy ich do Siostr Matki Teresy z Kalkuty, gdzie mieli okazję zetknąć się z najbiednieszymi z biednych i posłuchać jednej z Sióstr, która podzieliła się swoim doświadczeniem misji.
W poniedziałek omawiali „przemianę”. Zaprosiłyśmy Karolinę – naszą znajomą Polkę. Pisałam już o nie nie raz. Karolina podzieliła się z naszymi wolontariuszami doświadczeniem przemiany, która się w niej dokonuje pod wpływem spotkania z kulturą Haiti.
My też mówiłyśmy o tym, jak zmieniają nas i ubogacają te wszystkie spotkania z ludźmi, którzy odwiedzają nasz dom i do których my wychodzimy.