Archiwa miesięczne: Marzec 2014
Siostra Giovanni pracuje w Klinik Mobil Manman Angela
Siostra Gio jest w Stanach odpowiedzialna za naszą mobilną przychodnię. Zdobywa fundusze na jej działalność, robi dla nas zakupy leków i sprzętu. A także po przyjacielsku troszczy się o nas i nasze potrzeby. W ostatnim tygodniu miała okazję nie tylko zobaczyć pracę kliniki, ale także się w nią osobiście zaangażować. Jako pielegniarka była bardzo pomocna. Spotkała się z mieszkańcami wiosek, gdzie dociera nasza ekipa medyczna, aby omówić sprawy organizacyjne, wysłuchać i odpowiedzieć na pytania. Szczególnie jeden dzień był bardzo wypełniony: przyjmowanie pacjentów i podróż zajęły 12 godzin! Siostra Gio, mimo niewygody, upału i swojego wieku była bardzo dzielna! Nasza przychodnia udzialiła wtedy pomocy 110 osobom!
Spotkania organizacyjne w Monchil i La Font
W niedzielę, już razem z s. Giovanni, która przyleciała w sobotę, pojechałyśmy na mszę św. do Monchil. Msza była bardzo uroczysta, ponieważ chór obchodził trzecią rocznicę istnienia. „Uroczysta” znaczy tutaj „minum trzy godziny”. Tak też było tym razem. W upale nie jest to łatwe doświadczenie, ale chcemy być z ludźmi w ważnych dla nich chwilach, a więc również kiedy świętują. Po mszy mieszkańcy i ksiądz zorganizowali spotkanie wstępne w sprawie działalności naszej przychodni na kółkach.
Podczas spotkania okazało się, że są tam pielęgniarki gotowe pomagać w naszej pracy.
Następnie pojechaliśmy do kolejnej wioski: La Font. Tu drugie spotkanie. Ludzie bardzo interesowali się wykładem naszego lekarza i okazali dużo zaangażowania, kiedy poprosiłyśmy, żeby każdorazowo przed przyjazdem naszej ekipy przygotowywali miejsce. Okazało się, że dotąd mieli pomoc medyczną najwyżej raz w roku, kiedy pojawiali się jacyś misjonarze albo wolontariusze, którym chciało się zadać sobie trud przyjazdu do tak odległego i niedostępnego miejsca w górach…
Sobotnie zajęcia artystyczne
Tym razem nasi „Artyści Sióstr Felicjanek” rozpoczęli z dzieciakami pracę nad czymś, co jest bardzo charakterystyczne dla Jacmel: robią maski karnawałowe. Z naszą pomocą finansową kupili materiały i już przygotowują się do następnego karnawału, z którego słynie Jacmel i który jest tu obchodzony szczególnie hucznie z udziałem całego miasta i wielu turystów. Dekoruje się miasto i zabawy trwają dzień i noc przez wiele dni… Jeszcze teraz, kiedy pomyślę o ostatnich dniach karnawału, dudni mi w głowie – dla nas oczywiście to oznacza nieprzespane noce, ale dla naszych dzieciaków i dla wszystkich mieszkańców Jacmel to najważniejsze wydarzenie w roku.
Klinik Mobil Manman Angela w Citi Luminerie
20 marca nasza ekipa medyczna pracowała w Kaplicy św. Judy Tadeusza w Citi Luminerie. Tym razem było z nami dwóch lekarzy. Każdego dnia uczymy sie czegoś nowego. Aby ułatwić pracę, przygotowałyśmy formularze na dane osobiste każdego pacjenta. Rozdałyśmy je, by ludzie sami wypełnili i by było szybciej. Wtedy się okazało, że większość z nich nie umie pisać ani czytać. Musiałyśmy znaleźć kilka osób do pomocy. Na szczęście zawsze spotykamy kogoś życzliwego, gotowego z nami współpracować… Pan nam pokazuje, że na każdym miejscu, do którego docieramy, ma już swoich ludzi…
Jak w ewangelii z ostatniej niedzieli: „Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli” – doświadczenie misjonarzy od czasów Apostołów…
Klinik Mobil Manman Angela w Cap Rouge
W święto św. Józefa nasza przychodnia na kółkach zawitała do Cap Rouge – wioski w okolicy Jacmel. Jest to jedno z czterech miejsc, do których będziemy regularnie jeździć, położone najdalej od Jacmel i najwyżej w górach. Nasz lekarz, pielęgniarka i farmaceutka byli w stanie przyjąć 79 osób. Dla wielu była to pierwsza w życiu wizyta u lekarza. Jedna z pacjentek, 89-letnia kobieta, szła z synem po poradę do naszego lekarza ponad dwie godziny przez góry, ponieważ mieszka w miejscu, gdzie nic nie jest w stanie dojechać.
Pracę rozpoczynamy modlitwą i piętnastominutową pogadanką lekarza na tematy higieny i zdrowia. Następnie Norma, nasza pielęgniarka, rejestruje pacjentów, mierzy im ciśnienie i notuje inne potrzebne informacje. Od niej pacjenci trafiają do lekarza. Po wizycie u doktora Yvesa pacjent przechodzi do Rosmanie – naszej farmaceutki – po lekarstwa. Nawet dla nas, które nie jesteśmy pielegniarkami, znalazła się tam praca. Pomagałyśmy przy ważeniu ludzi, mierzeniu temperatury, wydawaniu leków. Później przychodnia na kółkach będzie już działała bez nas, ale uznałyśmy, że pierwszy raz jest ważny, chcemy, żeby ludzie kojarzyli naszą ekipę medyczną z felicjankami, chcemy też wykorzystać okazję do ewangelizacji. Dlatego byłyśmy w Cap Rouge i będziemy w pozostałych miejscach. Na kolejny tydzień przylatuje siostra Gio, która jest pielęgniarką i inicjatorką naszej przychodni na kółkach, i ona będzie towarzyszyć naszej ekipie. Dalej – zobaczymy. Na pewno od czasu do czasu będziemy jeździć w góry ewangelizować i sprawdzać potrzeby tych ludzi.
Święty Józefie, patronie ubogich, módl się za nami i opiekuj tym dziełem!
Startuje Klinik Mobil Manman Angela!
W czwartek 13 marca, po 7 miesiacach oczekiwania na zwolnienie z podatku, odebrałyśmy wreszcie samochód przeznaczony dla naszej przychodni na kółkach. Zaraz potem, razem z zatrudnionymi przez nas lekarzem, pielegniarką i farmaceutką, pojechałyśmy do wiosek w górach na spotkania w sprawie zasad działania naszej przychodni na kółkach. Byliśmy w dwóch miejscach, gdzie raz w tygodniu będzie docierała nasza ekipa. Na spotkaniach byli obecni liderzy tamtych społeczności i odpowiedzialni za kościoły w tych miejscach. Ludzie naprawdę cieszyli się i byli wdzięczni, że podejmujemy takie działanie ze względu na nich. Dwa nastepne spotkania w nadchodzącym tygodniu.
Jak widać na zdjeciach teraz – w porze deszczowej – drogi są bardzo trudne. Nasz samochód na razie spisuje się wzorowo, pokonuje rzeki, błoto i inne przeszkody. Dziś po spotkaniu w jednej z wiosek, jechaliśmy za samochodem ksiedza, z którym w sprawie przychodni na kółkach współpracujemy. W pewnym momencie jego samochód się zepsuł. Silnik i hamulce nie wytrzymały tych stromizn, kamieni i wody, przez którą trzeba się przeprawiać. Ksiądz musiał ze swoimi ludźmi go porzucić i przesiąść się do nas. Nie ma tu pomocy drogowej, w dodatku porzucony samochód prawdopodobnie nie przetrwa w całości do powrotu właściciela – jest tu, niestety, wielu amatorów własności pozostawionej bez nadzoru… 😦 Mamy nadzieję, że nas to nigdy nie spotka, choć wyobraźnia podpowiada, że ta misja nie będzie łatwa…