RSS

Archiwum dnia: 10/01/2014

S. Marilyn: „Jesli chcesz, możesz mnie uzdrowić”…

Każdego ranka, modląc się ze Słowem Bożym, próbuję zobaczyć moje życie na tej misji w świetle Słowa. Dziś pytam siebie, czy wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, mojego Zbawiciela i Pana? Duch Jezusa daje świadectwo, że Jezus, Bóg, przyszedł dla mnie w ludzkim ciele. Czy wierzę w to? Czy przyjmuję tę prawdę? Ten fakt, że „Bóg dał nam życie wieczne i to życie jest w Jego Synu”… Uwierz! Daj świadectwo tej osobistej miłości, którą znasz i której doświadczasz.

„Jesli chcesz, możesz mnie uzdrowić”… Czy to tutejsi ubodzy sa moimi trędwatymi, których czasem trudno jest dotknąć? A może to trudne sytuacje? Jezu, Ty masz moc uczynić wszystko nowym – widzę tyle sytuacji tutaj, które mnie martwią i wymagają Twojego dotknięcia, Twojego błogosławieństwa, Twojego uzdrowienia. To sprawa samochodu z przeznaczeniem na naszą przychodnię na kołkach, na który czekamy, a który jest taki ważny dla tych ludzi tutaj… Haitańskie niekończące się procedury… A może to Ty, Panie, mówisz: „Jeszcze nie”? Więc czekamy…

Paleta z przyborami szkolnymi dla dzieci, której nie możemy odebrać od miesięcy, bo jakiś urzędnik się uparł, by wymyślać kolejne trudności… Te przybory to dar pewnej parafii, dobroć serc wielu ludzi, już tyle czasu czeka w porcie… A Ty, Panie mówisz: „Jeszcze nie”… Rodzeństwo poszukuje miejsca na mieszkanie, miejsca, gdzie mogliby głowę złożyć… Jak Święta Rodzina szukają miejsca… Jak pomóc im wszystkim Panie? Mówisz mi dziś: „Tak, chcę uzdrowić te sytuacje, okazać w nich moją moc”. Użyj mnie dziś, Jezu, abym była twoimi rękami, które niosą uzdrowienie.

20140110-154218.jpg

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 10/01/2014 w Uncategorized

 

S.Inga: „Kto wierzy w Syna Bożego, ten ma w sobie świadectwo Boga…”

Każdego ranka, w świetle Słowa Bożego na dany dzień próbuję patrzeć na moje życie tutaj, na Haiti. Dziś dwa zdania z pierwszego czytania uderzyły mnie szczególnie: „Kto wierzy w Syna Bożego, ten ma w sobie świadectwo Boga…” i: „którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne”.

Nasze życie tutaj bardzo się różni od tego, co obie robiłyśmy przed Haiti. Jest bezpośrednio, cały czas, skierowane na drugiego człowieka. Nie czynimy wielkich rzeczy. Każdy dzień to mnóstwo drobnych, ale angażujących czas i emocje czynności i spotkań. To jak ciągle od nowa podawanie kubka wody komuś, kto jest spragniony. Tylko tyle. Nasz zwykły dzień to przygotowanie do lekcji z dzieciakami, lekcja, zakupy do naszej Kuchni Matki Angeli. Między kolejnymi wydarzeniami myślimy, jak zaradzić największym biedom naszych podopiecznych. Teraz na przykład próbujemy wymyślić coś, by pomóc rodzeństwu nastolatków – naszych uczniów, którzy u nas uczą się angielskiego i jedzą jeden posiłek dziennie. To siostra i brat, którzy stracili rodziców i dom podczas trzęsienia ziemi i jeszcze do tej pory nie mają gdzie spać. Zajmuje nas też załatwienie pomocy dla jednego z chłopców, który nie radzi sobie w szkole.

Ostatnio uczę się także robienia bransoletek z kolorowych gumek, by nauczyć tego dziewczyny i by mogły to robić same dla zarobku. Gdyby dwa lata temu ktoś mi powiedział, że bedę sie zajmować czymś takim, w życiu bym nie uwierzyła, a jednak daje mi to dużo radości.

No i oczywiście lekcje kreolskiego… Nauka i odrabianie zadań domowych, a potem same lekcje, które z dojazdem też zajmują sporo czasu. Obie czujemy, jak te lekcje są ważne, bo język pozwala na komunikację, a przede wszystkim na głoszenie Słowa. Jak bardzo pragnę mówić tu ludziom, że nawet jeśli mają niewiele albo nic z rzeczy materialnych, to mają Jezusa Chrystusa, a posiadając Jezusa – mają życie wieczne! I mają w sobie świadectwo Boga. Jedną z największych radości tutaj przeżyłam, gdy zaczełam głosić przed Bożym Narodzeniem małe katechezy dla dzieci i młodzieży w języku kreolskim! To taka radość być w stanie głosić Dobrą Nowinę w innym języku!

20140110-144922.jpg

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 10/01/2014 w Uncategorized