Kilka dni temu znowu odwiedziłyśmy Lebruna i jego rodzinę – naszych przyjaciół i do niedawna gospodarzy na naszym terenie. Zobaczyłyśmy już prawie wykończony domek! Zostało tylko zbudować toaletę, a potem jeszcze zainstalować zbiornik na wodę deszczową. W pobliżu nie ma nigdzie publicznego ujęcia wody i rodzina Lebruna musi chodzić po wodę spory kawałek. W związku z tym mają pomysł, by gromadzić wodę deszczową, która nie zaspokoi w pełni ich potrzeb, ale na pewno pomoże. Wokół domu, na skrawku wolnej ziemi, już została zasadzona kukurydza i bananowce. Ci pracowici ludzie robią naprawdę wiele, by „utrzymać się na powierzchni”. Cieszą się, że niedługo zaczną dojrzewać owoce mangowca, posadzonego dawniej przez kogoś innego na terenie, na którym postawili swój dom…
My też cieszyłyśmy się ich szczęściem. A to wszystko było możliwe dzięki pomocy dobrych ludzi…