Nasza szkoła angielskiego działa po wakacjach już pełną parą. Mamy dwie grupy: poranną i popołudniową, bo część dzieciaków ma swoją szkołę rano, a część – na drugą zmianę. Ponieważ teraz już możemy się lepiej porozumieć po kreolsku, włączyłyśmy do naszego programu również spotkania indywidualne, by poznać ich sytuację, co myślą, jak sobie radzą, z czym mają problem, a przede wszystkim – jak wygląda ich sytuacja domowa. Z grupy dwadzieściorga sześciorga naszych uczniów tylko dwoje ma pełną rodzinę, niektórzy mieszkają z dalszymi krewnymi, inni z babcią lub tylko z jednym rodzicem. W jednym przypadku trójka rodzeństwa mieszka sama! Rodzice zginęli podczas trzęsienia ziemi i teraz starsze opiekują się młodszymi 😦
Kilka miesięcy temu od pewnej amerykańskiej firmy otrzymałyśmy koszulki, które zostały wyprodukowane dla jakiejś szkolnej drużyny sportowej w Stanach. Ponieważ jednak producent pomylił kolory, koszulki nie zostały odebrane przez zamawiającego. Skorzystali na tym nasi uczniowie. Na Haiti jest zwyczaj noszenia w szkole jednolitych strojów. Uczniowie są z nich bardzo dumni. Wyrażają one tożsamość szkoły i dają dzieciakom poczucie przynależności (nauka na Haiti jest zjawiskiem elitarnym: nie wszystkich na nią stać). Dla wielu strój szkolny to też jedyny porządny i czysty stroj w ich życiu. Rozdałyśmy więc koszulki naszym uczniom i teraz także nasza „szkoła” będzie się wyróżniać! Dzieciaki były szczęśliwe! Na razie na koszulkach widnieje logo jakiejś drużyny bejsbolowej, ale tymczasem i to dobre! Może kiedyś będziemy mogły im dać koszulki z naszym własnym logo…