Dzisiaj wczesnym rankiem wybrałyśmy się z ksiedzem Rousseau do kościoła św. Michała, znajdującego sie po drugiej stronie miasta, na mszę św. Środy Popielcowej. Pojechała z nami nasza sąsiadka – Sonya. W mieście wszędzie pozostałości dekoracji karnawałowych.
Kościół tej parafii został zupełnie zniszczony podczas trzęsienia ziemi, dlatego ludzie modlą się na zewnątrz, pod dachem chroniącym ich przed słońcem. Byłyśmy wzruszone modlitwą ludzi tam zgromadzonych i pieknem sprawowanej liturgii. Tutaj nikt się nie spieszy, kapłan prawdziwie modlił się nad każdą osobą, którą naznaczał popiołem. Podobnie jak w Stanach, na Haiti nie sypie się popiołu na głowę, a rysuje się nim znak krzyża na czole. Z tym krzyżem ludzie chodzą cały dzień.
W tej parafii mamy już znajomych – miło było spotkać się ponownie. Z ogłoszeń parafialnych dowiedziałyśmy się, że… „siostry felicjanki będa pracować z dziećmi tej parafii”!!! My jeszcze tego nie wiemy, ale może Bóg ma takie plany wobec nas? „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia”…