Przez całe moje życie zakonne najlepszy Przyjaciel mojego powołania… Mój duchowy Ojciec. Podtrzymywał mnie w trudnych chwilach, pomagał nawracać się i wzrastać w wierze. Łagodny i cierpliwy spowiednik. Z miłością, w której czuć było dobroć samego Boga, słuchał, doradzał, ale zawsze pozostawał w cieniu, by najważniejsza była moja relacja z Panem. To On mi powiedział, kim jest i jaki jest Pan Bóg.
Dziś w Warszawie odszedł do Pana.
Wuju, nie umiem wyrazić, jak mi Cię brakuje… Do zobaczenia w niebie…
Ks. Jerzy Dziurzyński, 5.01.1928-13.01.2013