„Dziękujmy Panu, bo jest dobry…” Ps 118,1
Jak już pisałam wcześniej – na uroczystą kolację Thanksgiving zostałyśmy zaproszone przez zaprzyjaźnione siostry ze Zgromadzenia Sisters of Charity. Pojechałyśmy więc do ich domu, zabierając ze sobą upieczony przez nas na tę uroczystość chleb i zdobyczną polską kiełbasę – jakże by inaczej – z indyka. Powitały nas siostry Dianne, Janet i Elizabeth. I znowu miałyśmy okazję stać się częścią międzynarodowej społeczności: Amerykanki, Haitańczycy i Polka (Siostry zaprosiły też do stołu swoich haitańskich przyjaciół i współpracowników). Jak bardzo Kościół jest rzeczywistością uniwersalną! Kiedy spotykasz ludzi innej kultury, ale możesz z nimi składać dzięki temu samemu Bogu za obfitość Jego błogosławieństw w minionym roku, czujesz się wśród swoich.
Kolacja – na tyle, na ile było to tu możliwe – była tradycyjną kolacją amerykańską, którą je się w Stanach z okazji Thanksgiving. Przede wszystkim głównym daniem był indyk. Bez indyka nie ma Thanksgiving. Tutaj Siostry przygotowały go na sposób haitański (zdjęcie pokazuje ciemne kawałki indyczego mięsa).
Po obiedzie, gdy inni goście opuścili dom, spędziłyśmy bardzo miły czas z Siostrami na werandzie, dzieląc się przez kilka godzin naszymi misjonarskm doświadczeniem na Haiti. Potem poszłyśmy do kaplicy na wspólne nieszpory – to też cenny dar modlić się w większej wspólnocie. Po nieszporach jeszcze raz zasiadłyśmy do stołu. Tym razem głównym daniem była polska kiełbasa z indyka, która przyniosłyśmy ze sobą. Cały wieczór odbywał się w ciemności, tylko przy świetle z latarek – na Haiti bardzo często nie ma prądu. Przydają się lampki na baterie, latarki, świece – wszystko, co nie potrzebuje elektryczności. Po tym miłym popołudniu i wieczorze, chociaż z braku prądu nie działał wiatrak i nic nie chroniło przed upałem, spałam świetnie!
To był piękny dzień, kiedy starałam się mieć w sercu tylko wdzięczność za wszystko, co mi Pan daje. Myślałam ciepło przede wszystkim o Was, moi Przyjaciele!
Halina
24/11/2012 at 12:54
Wygaląda na to, że siostry,które Was zaprosiły są bezhabitowe. Z przysłanych fotek promieniuje ciepła domowa atmosfera ,jakbyście już tam były długo. Łatwość wchodzenia w nowe spotkania – tak niezbedna misjonarzom – jest Wam darowana i jakby potwierdza trafność wyboru drogi. H.